Home > Artykuł > [Przegląd] “Big Man Japan”, Matsumoto Hitoshi, 2007

[Przegląd] “Big Man Japan”, Matsumoto Hitoshi, 2007

big1

W kolejnym przeglądzie poświęcam wpis o pierwszym wcieleniu się Matsumoto w rolę reżysera. Big Man Japan (Dai-Nihonjin, oryginalny tytuł) opowiada historię mężczyzny “jedynego” w swoim rodzaju, bowiem posiada zdolność kilkukrotnego powiększenia swojego ciała (po naelektryzowaniu). Pracuje on dla wojska i jest jedynym obrońcą Tokio przed innymi monstrum.

Jednak czasy się zmieniają i jego rola w społeczeństwie nie jest już tak ważna jak za czasów swego dziadka czy ojca. Dzieje, gdy to oni byli bohaterami miasta, traktowani z szacunkiem i wręcz bożyszczym traktowaniem przeminęły. Film jest nakręcony w formie dokumentu, przedstawiono w nim codzienne życie BMJ, które oprócz ratowania miasta jest bardzo monotonne, samotne, szare i smutne. Bohater narzeka na obecne pokolenie, które jak twierdzi zgubiło gdzieś po drodze podstawowe wartości. W ten sposób tłumaczy niską popularność swojego programu (King of Pain) nadawanego późną porą. Reporter w wielu kwestiach ma odmienne zdanie, z czego wynikają czasami wciągające konwersacje.

big2

W filmie przewijają się długie sceny, bez cięć, z których Matsumoto wychodzi obronną ręką. Jednak ekranizacja jest długa (1:50) i nie zawsze energiczna jak podczas scen z walk. Pojawiają się długie sekwencje, jak jazda w aucie za bohaterem, które wydają się nie mieć końca. Rozumiem ich charakter i co miały wprowadzić do filmu, ale mnie zwyczajnie nudziły.

Uświadczymy wiele scen tworzonych komputerowo (potyczki), które czasami rażą w oczy (pomimo, że film był nominowany do nagrody za efekty specjalne na Asian Film Award). Monstra z jakimi musi się zmierzyć Big Man Japan są wykonane w stylu kinky, co akurat mi nie przypadło do gustu. Stworzenie monstrum daje możliwość popisu wyobraźni, tutaj tego nie uświadczyłem.

Wielki plus dla drugoplanowych ról. Aktorzy podczas wywiadów wydają się bardzo naturalni, zupełnie jakby to było nagrywane “na żywo”.

big3

Tytuł jest długi, co nie oznacza, że ogląda się go monotonnie. Całkiem możliwe, że nawet nie zorientujecie się, kiedy Wam te dwie godziny miną. W pewnym momencie oglądania filmu podświadomie wiele kwestii przekładałem na codzienne życie Matsumoto i jego pracę. Obejrzenie Dai-Nihonjin z taką interpretacją wydało mi się ciekawe, ale czy taki był zamiar reżysera?

tee
Kategorie:Artykuł Tagi:,

Facebook

Likebox Slider Pro for WordPress